niedziela, 28 grudnia 2014

Od Anabelle :

Spojrzałam jeszcze na Willa. Nic nie powiedział. Ruszyliśmy w drogę.
 - Rob, jeśli pozwolisz będę tak do ciebie mówić... Wiesz może skąd dobiegał strzał?
-Chyba z tam tąd -pokazał w lewo na pagórek , który leżał nieopodal.-ale na pewno tak piękna dama jak ty chce brudzić swoje rączki? Może tylko ja z Willem pójdziemy?
-Widać ,że mnie nie znasz , skoro tak mówisz. Choć cóż, dziękuję za gest , ale sory nie pozwolę wam odwalić całej roboty.- Widać było na mojej twarzy zadwolenie, naładowałam broń.
-Hmm no dobrze...a masz jeszcze kilka takich broni?-spytał się zaciekawiony.
-Mało cię to powinno obchodzić-powiedział William.

 -Nie posiadasz broni? - Spojrzałam na Roba , po czym rzuciłam krótkie, miłe spojrzenie w stronę Willa.
 -Niee...a byś może dała...
-Nie-przerwał William-jeszcze nas zabije .

-Można ci zaufać?- Wpatrywałam się w Roberto.
-Tak.
-Nie-przerwał William.
Złapałam się za głowę.
-Przecież się znacie dopiero jeden dzień-powiedział Roberto w twarz Williamowi.
-No i co?-popchał go-zaraz...skąd ty o tym wiesz?
-Dzieci...-Pokręciłam głową. -Trzymaj.-Rzuciłam mu broń.- Pamiętaj,może i innych tam sobie pozabijałeś,nie wiem tego. Ze mną ci nie pójdzie tak łatwo...-Rzuciłam mu groźne spojrzenie.
 -To co?Możemy już iść?- Uśmiechnęłam się.
-Tak-powiedzieli wkurzeni na siebie i poszli za mną. Widać ,że Williamowi nie podobał się fakt ,iż dałam Robowi broń.
Zaśmiałam się. -Widać,że jesteście rodziną...
Przez resztę drogi żaden z mężczyzn nie powiedział ani słowa. Atmosfera była bardzo napięta. Zastanawiam się, co musiało się wydarzyć,że ta dwójka aż tak się nienawidzi... W końcu doszliśmy na miejsce . Tam zobaczyliśmy dwójkę osób, bodajże w wieku nastoletnim..

Myślę,że to opowiadanie może dokończyć każdy ^ ^.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz