piątek, 26 grudnia 2014

Od Williama:

Nagle obudził mnie dźwięk strzału. Szybko wstałem. Rozejrzałem się w około. Zauważyłem Anabelle. Spała. Może lepiej jej nie budzić. Wziąłem mój młotek i wyszedłem na dwór. Była noc. Gwiazdy świeciły na niebie.
-Will?-usłyszałem głos zaspany głos Anabelle. Odwróciłem się i zobaczyłem dziewczynę w bieliźnie. Zarumieniłem się trochę. No ale nie widziałem dziewczynę w bieliźnie od...no...hmmm...w ogóle nie widziałem...-co się dzieje? Wybierasz się gdzieś, beze mnie?-uśmiechnęła się lekko.
-Nie...słyszałem po prostu strzał-spuściłem głowę żeby nie patrzeć się na dziewczynę...a jeśli pomyślała że patrze jej się na...
-Co ty taki wstydliwy?Coś się stało?- Spojrzała na siebie i zrozumiałą w jakim stanie się teraz znajduje.- Wiesz , jeśli to ci przeszkadza to mogę...
-Niee...nie przeszkadza...ale...
-Mi też nie-przerwał mi bardzo znajomy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem białowłosego chłopaka w garniturze. Podszedł do mnie i uśmiechnął się. To był Roberto...mój kuzyn-Co tam młody?-uśmiechnął się...zdziwiłem się że spotkałem kogoś i to jeszcze z rodziny...ale czemu akurat jego? Byłem strasznie zdziwiony. Roberto podszedł do Anabelle-Witam piękną damę-pocałował ją w rękę i podszedł do mnie-Widzę że nie jesteś taki gapowaty i udało ci się przeżyć.
-Ale...
-Aa..ktoś ty?-spytała lekko zarumieniona dziewczyna.
-No...nie stój tak i poznaj mnie z damą-powiedział Roberto do mnie. Spojrzałem w niego i się zniesmaczyłem. Nie lubiłem kuzyna. Zawsze był ode mnie lepszy. Oszukiwał, kradł, a wiecie na kogo wszystko zwalał? Na mnie...
-Anabelle Roberto, Roberto Anabelle.
-Roberto?-Spoglądała na mnie z lekkim niedowierzaniem,prawie zaczęła się śmiać.
-Anabelle piękne imię-podszedł do dziewczyny i...że dziewczyna była w bieliźnie to Roberto...uśmiechał się i patrzał...gdzie nie trzeba.
-T-to ty strzelałeś?-spytałem.
-Nie...też to słyszeliście?-spytał. Nie wiedziałem czy mogę mu ufać...no ale to rodzina...
Anabelle spojrzała groźnie na uśmiechającego się Roberto.
.-Może chodźmy to sprawdzić,ale najpierw... Może się ubiorę...- Stanęła w drzwiach i rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie po czym poszła. Roberto podszedł do mnie.
-No widzę że ci się dobrze wiedzie, a taka cicha woda z ciebie...
-Co tu robisz?-przerwałem mu szybko.
-Spokojnie...
-Co spokojnie?!-podniosłem trochę głos-Czego chcesz?
-Jesteś dalej zły o tamto?
Podszedłem do niego. Był wyższy ode mnie.
-Czego chcesz?
-Ja nic...przepraszam...na prawdę-powiedział z udawanym smutkiem. Ech...nie wierze mu.
-Nie ufam tobie...
-Rodzinie?-powiedział i popatrzał mi w oczy. 
Staliśmy jeszcze tak chwilę. 
-To co idziemy?-usłyszałem Anabelle która wychodziła z domu.
-Tak, tak-powiedział Roberto i popatrzał się na Anabelle. Uśmiechnął się.


Anabelle? Roberto? Ktoś inny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz